poniedziałek, 26 sierpnia 2013

" Dziewczyna z lilią" reż .Michel Gondry



Wakacje zbliżają się ku końcowi i nie wiem jak Wy, ale ja czuję w powietrzu nadchodzącą jesień. Wiem, że czai się na mnie gdzieś za drzewami, nie mogąc się doczekać, aż będzie mogła przykuć mnie do łóżka jakąś okropną grypą. Więc puki jeszcze chodzę o własnych siłach postanowiłam wybrać się do kina na " Dziewczynę z lilią". Plakat całkiem fajny, więc myślę sobie, nie zaszkodzi spróbować. Na sali kinowej jak zwykle tłumy ( 6 osób w tym ja i moja koleżanka) - widać nie wszystkim przypadł do gustu plakat... Przesiedziałam wytrwale tryliony idiotycznych reklam i się zaczęło!

Przed moimi oczami stanął świat z innej bajki, przerysowana rzeczywistość , która z początku wydawała się wyjątkowo piękna, później okazując się równie okrutną. Było to dla mnie zupełnie coś nowego (być może dlatego, że nie jestem znawcą filmów fantasy) i muszę przyznać, że miałam spore trudności ze zdefiniowaniem wrażenia, jakie wywarł na mnie ten film. Czułam, że coś mi przypomina, jednak nie miałam pojęcia co. Dopiero następnego dnia, rano, zrozumiałam, że film ten jest jak senna rzeczywistość. Jak świat, który kreujemy sobie w naszych główkach, wtulając się w miękkie poduszki. Piszę o tym, ponieważ uważam, iż właśnie samo otoczenie bohaterów jest jedną z największych atrakcji tej produkcji. Wróćmy jednak do samej historii.

Colinowi powodzi się w życiu naprawdę dobrze, jest zamożny, przystojny, otoczony grupą wiernych przyjaciół, jedyne czego mu brak, to ukochana. Za sprawą kilku znajomych poznaje Chloe, w której szybko odnajduje towarzyszkę na resztę życia. Ich miłość kwitnie, a co za tym idzie, postanawiają się pobrać. Po pięknym, wyjątkowo widowiskowym ślubie wyruszają w podróż poślubną. Niestety po powrocie z miesiąca miodowego okazuje się, że Chloe zachorowała na tajemniczą chorobę. Po wizycie lekarza okazuje się, iż w jej ciele zagnieździła się lilia wodna. To najgorsza diagnoza z możliwych, ponieważ leczenie jest czasochłonne, a jego efekty są niepewne. Chloe grozi nawet śmierć.

Tutaj właśnie świat wokół nich ukazuje swoje okrucieństwo, z krainy baśni przenoszą się w krainę koszmarów. Ich dom kurczy się i zapada, ich przyjaciele również coraz trudniej radzą sobie z życiowymi przeszkodami. I w tym momencie zdajemy sobie sprawę, że film ten jest odbiciem naszej rzeczywistości, opowieścią o każdym człowieku, który kiedykolwiek walczył o życie i zdrowie kogoś bliskiego, o każdym człowieku, który kiedyś stracił ukochaną osobę. Autorzy pokazują, że kiedy cierpi ktoś kogo kochamy, życie traci cały swój urok. Myślę, że wniosków z tej produkcji można by wysnuć naprawdę wiele.

Piękna muzyka, to kolejny atut tego filmu, podobnie jak i scenografia oraz ujęcia zrobione, jakby, techniką poklatkową. Muszę jednak przyznać, że mimo tych wszystkich zalet film chwilami mi się dłużył, a pewne dialogi były niezrozumiałe. Być może jest to wina nieznajomości książki na podstawie której powstała produkcja ( autor Boris Vian). W takim razie nic, tylko nadrobić zaległości.

P.S.: W połowie filmu wyszły 4 pozostałe osoby, no cóż... ICH STRATA ;)


2 komentarze:

  1. Nie czytałam książki i wolalabym od niej zacząć.

    OdpowiedzUsuń
  2. chciałabym obejrzeć ten film, a jeszcze bardziej przeczytać książkę.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...