niedziela, 9 czerwca 2013

"Uwikłanie" reż. Jacek Bromski

Dlaczego powstaje tak dużo złych polskich filmów?! Poważnie, dlaczego ? Siedząc w kinie na takich produkcjach jak "Ciacho", czy " Weekend" czułam się jakby ktoś mnie kopnął w twarz, a ja mu jeszcze za to zapłaciłam. Do tej kolekcji niemiłosiernych gniotów z całą pewnością mogę dodać dziś kryminał "Uwikłanie"  reż. Jacka Bromskiego, czyli ponad dwie godziny o tym jak Maja Ostaszewska chodzi po krakowskich kawiarniach i spotyka się z różnymi facetami ( przynajmniej to najbardziej zapamiętałam ;) ), reszty moja pamięć nie uchwyciła, a to dlatego, że film w ogóle nie trzyma w napięci, wręcz przeciwnie, momentami bawi swoją bezsensownością.


Tym co sprawiło mi największy zawód jest tutaj gra Mai Ostaszewskiej, którą osobiście bardzo lubię za rolę w "Ile waży koń trojański?" i " Przepis na życie". Niezaprzeczalnie ma ona talent do ról komediowych, jednak jako poważna pani prokurator  zupełnie nie zdaje egzaminu. Do tego absurdalny, wciśnięty na siłę romans z policjantem ( w tej roli Marek Bukowski ) i sceny erotyczne. Ja wiem, że jak film jest słaby to najlepiej wcisnąć do niego kilka scen seksu, ale niech one wynikają z jakiejś namiętności, z głębszej relacji między postaciami. Ta tutaj przypomina mi bardziej relację dwóch kolegów z podwórka. Jak dodać do tego sceny małżeńskie i rodzinne to wychodzi z tego nijaka papka.

Co do wątku kryminalnego, to mnie osobiście nie zachwycają filmy polityczno-kryminalne, bo tak można to chyba nazwać. Być może dlatego akcja zupełnie mnie nie wciągnęła, a może dlatego, że wszystkie dowody w sprawie, pani Szacka ( prokurator) dostaje podane jak na tacy, bez najmniejszego wysiłku intelektualnego, a na koniec morderca sam przyznaje się do winy.

Wszystko wydaje mi się tutaj jednym wielkim absurdem, począwszy od samej fabuły, a skończywszy na kreacjach samych bohaterów ( policjanta alkoholika i naiwnej pani prokurator, która udaje silną babkę, co nawiasem mówiąc jest wyjątkowo zabawne) I po jaką cholerę łażą po tych wszystkich kawiarniach? Jedynym pocieszeniem jest to, że nie zapłaciłam za bilet, bo film obejrzałam w telewizji. Mimo to zabrał mi on 2 godziny życia, przez co, jako widz, czuję się poszkodowana.


 
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...